660 662 606
Otwock
i okolice
600 451 505
Łódź zoopsycholog
28/06 - 08/07/2015
W 2015 roku adoptowaliśmy dwa psy. Prowadziłam wtedy krótki blog, do poczytania którego serdecznie zapraszam...
AMOR I ADELA - nasze psy, czyli adopcja dwóch psów ze schronu
28 czerwca 2015 · by monika · in psy
Witajcie.
Postaramy się opisać i pokazać życie dwóch psiaków adoptowanych ze schronu, psów które większość swojego życia spędziła za kratami.
Nie odpowiemy dlaczego się tam znaleźli, bo tego nie wiemy, ale opowiemy jak opuścili klatki i jak im i nam, ich opiekunom się razem żyje.
Postaramy się opowiedzieć o socjalilzacji w nowym świecie, o tym jak dwa psy z różnych schronisk, różnej płci znalazły się prawie jednocześnie w jednym domu.
Na początek przedstawimy naszych Pupili z czasów schronu.
29 czerwca 2015 · by monika · in psy
Piękne, smutne oczy i troszkę wychudzone ciałko. Taki właśnie jest Amor. Być może dość długo
tułał się po świecie zanim dotarł do nas. Amor jest łagodnym psem, troszkę nieśmiałym, ale ufnym, który na zawołanie podbiega do wyciągniętej ręki. Boi się natomiast psiej rywalizacji
o względy wobec człowieka.
Amor będzie przyjacielem rodziny, która zechce go adoptować.
Amor miał niespełna rok, gdy trafił do schroniska i zniknął w boksach na dwa i pół roku. Zmienił się nie do poznania, posiwiał mu pyszczek do tego stopnia, że patrząc na niego mamy wrażenie, że nie jest najmłodszy (a ma dopiero 3,5 roku).
Cóż… stres i ciągła walka o miejsce w stadzie, hałas, adrenalina, zawsze czujny sen,
ograniczony kontakt z człowiekiem do minimum spowodowały, że na jego pyszczku malują
się te wszystkie smutne doświadczenia. Nie zmieniło się tylko jego spojrzenie, zawsze
smutne, jakby przerażone ale nadal pełne nadziei. Jego miodowe oczy błyszczą się radośnie
na widok znanych mu osób i gasną, gdy te odchodzą do innych „psich obowiązków”…
Pomimo tego co przeżył w schronisku, pomimo tego, że został zapomniany i samotny,
nie stracił nic ze swojego radosnego usposobienia, chociaż na początku znajomości jest
troszkę nieśmiały. Na spacerach rozpiera go energia, uwielbia kontakt z człowiekiem
i obcowanie z naturą, której nie widział przez ostatnie dwa lata.
Dobrze chodzi na smyczy, chociaż podczas sporadycznych spacerów czasami zdarzy
mu się „nie usłyszeć” przewodnika.
Amor czeka na swoją szansę, czeka na Państwa pełen nadziei, że ktoś zechce wyrwać go z tego marazmu i potowarzyszyć mu do ostatnich jego dni….PRZECIEŻ TE NAJZWYKLEJSZE, PORZUCONE KUNDELKI SĄ NAJWDZIĘCZNIEJSZE i KOCHAJĄ NAJBARDZIEJ!!!!
(tekst i zdjęcia ze strony schroniska, Łódź, ul. Marmurowa)
30 czerwca 2015 · by monika · in psy
Jako młody energiczny pełen życia pies, w schronisku pojawiłem się 6 czerwca 2009 r. Niedawno minęło sześć długich lat, które spędziłem w bidulu. Sześć lat, to często połowa psiego życia. I zamiast w ogródku na trawie czy w domu na kanapie, przy boku mojego Człowieka, to młode lata spędziłem za kratami. Tu dorastałem, tu się zestarzałem i tu posiwiałem.Moja miłość do dwunogów, schroniskowych opiekunów czy wolontariuszy była bezdyskusyjna. Stałem się ikoną łódzkiego schroniska, ukrytą w odległym boksie, gdzieś na schroniskowym końcu świata, całkowicie zapomniany.
Jednak lata tam spędzone nie zabrały mi całej energii, radości. Moja otwartość, ufność, umiejętność radzenia sobie ze stresem i mimo wszystko pozytywne podchodzenie do życia.
Człowieki uważały za godne naśladowania. I dwunogi i ja zastanawialiśmy się na jak długo wystarczy mi sił by czekać,
by mieć nadzieje, by się nie poddać…
…Wiara w ludzi i w cuda daje kolejne powody do tego, aby znaleźć dom
zapomnianemu psiakowi ze schroniska. Wiele razy pokazaliśmy, że potrafimy.
Oj, wiele! Nam Anioł „od miłości” w schronisku nie jest potrzebny.
Na wolności zdziała wiele więcej dobrego, niż w małym ciasnym boksie.
Niestety Amor odłożył swe strzały. Po wielu latach spędzonych za murami
„tamtego świata” – nie ma już siły strzelać.
Damy mu szansę, aby znów chwycił swój łuk i naostrzył strzały?
Człowiek wiele się uczy od tych czworonogów-weteranów.
Jedno Wam powiem: „WIEM, ŻE JEŚLI ZECHCEMY TO DAMY RADĘ…”.
Tam… gdzieś… czeka ktoś.. Ktoś kto jeszcze nie wie, że Amor będzie jego
członkiem rodziny, że będzie go kochał do końca swoich dni, że będzie przyjacielem,
druhem i powiernikiem wszystkich złych i dobrych zdarzeń.
Czasem każdy z nas powinien zastanowić się ile może zrobić dla drugiej istoty,
ale też dla siebie i jakie ma na to możliwości…
A potem, potem trzeba to po prostu ZROBIĆ… Nie czekajmy z decyzjami, bo kiedy zechcemy je podjąć może być
zwyczajnie zbyt późno… (tekst i zdjęcia zap. ze strony schroniska, Łódź, ul. Marmurowa)
1 lipca 2015 · by monika · in psy
wiek : ok. 6lat (2009)
Adela – kilka lat temu trafiłam do schroniska jako młodziutka mamusia ze szczeniakami. Zawsze byłam oazą spokoju i łagodności. Człowieki mówili o mnie, że jestem pełna uroku, wdzięku i delikatności, ale wciąż nie ufam człowiekowi, jeszcze chyba nie wierzę, że są też dobrzy ludzie, którzy mogą mnie przygarnąć i pokochać, a co najważniejsze, że nie zrobią mi krzywdy.
Jednak człowiek mnie intryguje – nieśmiało podchodzę, czasem pozwalam się dotknąć i pogłaskać.
Z czasem krok po kroku zaczęłam wychodzić za bramę schroniska. A tam inny świat ! Wierzganie łapami, tarzanie się na plecach, podgryzanie zielonej trawki, a te zapachy… i radość w moich oczach.
Warto było się przełamać i zaryzykować.
Na razie zaufałam tylko wybranym. Ale wierzę w to, że gdzieś jest ktoś, kto jeszcze zapragnie bym zaufała także jemu.
(tekst i zdjęcia.ze strony schroniska w Celestynowie)
2 lipca 2015 · by monika · in psy
Miejsce Amora jest w czyimś sercu, a nie w schronisku… „Amor, zmęczony długim czekaniem zasnął skulony w kąciku. Strzały odłożył, już niepotrzebne, wysłał ich przecież bez liku. I ciągle nic… i ciągle pas, serca wokoło zimne jak głaz…” . Czy pamięta, czy przeczuwa, że jest coś innego na zewnątrz? Czy jest coś poza kratami, boksem, wybiegiem? To jest teraz jego cały świat.
Jego miłość do dwunogów – schroniskowych opiekunów i wolontariuszy jest bezdyskusyjna. W domu jednak musi być jedynakiem. Radość, energia i ciągła, nieprzytłumiona tak długim stażem w schronisku chęć do zabawy – zadziwiająca. Otwartość, ufność, umiejętność radzenia sobie ze stresem i pozytywne podchodzenie do życia – godne podziwu i naśladowania.
Na jak długo starczy mu jeszcze sił i nadziei, by nie poddawać się i dalej „strzelać”,
nawet na oślep?
Amor potrzebuje odpowiedzialnych opiekunów, którzy zapewnią
mu spokojny azyl, dom bez innych czworonogów i bez dzieci.
Amor zebrał siły……te Walentynki Muszą być wyjątkowe,bo jak nie te to które?….
ile dane bedzie mu jeszcze mieszkać w schronisku???? choć sił do walki coraz
mniej to poderwał jeszcze swe skrzydła i starał się wyjść wspaniale na
zdjeciach…..może Ktoś go zobaczy……może zechce….póki co jest tylko „może”….
(zdjęcia i tekst, schronisko w Łodzi, ul. Marmurowa)
3 lipca 2015 · by monika · in psy
Amorek przez jakiś pół roku dzielił swój boks z uroczą, kochaną i wesołą sunią Nutką.
Nutka znalazła swojego Człowieka i opuściła schronisko, zaczęła nowe lepsze życie w domu. Trzymamy kciuki.
Jej miejsce w boksie Amora zajęła Bonnie. Roczna sunia, która trafiła do schroniska w październiku ub roku po interwencyjnym odebraniu ze złych warunków i od patologicznych, mających konflikty z prawem właścicieli. Bonnie z innymi psami jest zgodna, może być towarzyszką niezbyt dominującego czworonoga.
Chętnie młodego, bo potrafi zachęcać do zabawy. Dla Amora jednak była zbyt żywiołowa
i zarówno ona tak jak i on, chciała dominować. Zostali rozdzieleni.
Kolejna dama, która przekroczyła progi Amorowego boksu to trzyletnia Malma
I Malma długo miejsca nie zagrzała, i ona również szybko opuściła naszego gentelmena.
Cieszymy się, że dwie damy znalazły dom, ale co z Amorem? Dlaczego jego nikt nie zauważa?
Schroniskowi opiekunowie uważają, że Amor powinien być sam, a mimo to przyprowadzają
kolejnego psa, kolejną sunie. Widać, ma dobry wpływ, co panna przyjdzie do boksu,
to długo miejsca nie zagrzewa i opuszcza naszego Amora. I nasz bohater zostaje znowu sam.
Kiedy i on opuści kraty boksu i mury schroniska?(dzięki uprzejmości schroniska w Łodzi ul. Marmurowa i Ani Grzegorczyk)
AMOR, JESTEM TU OD LAT I CHYBA JUŻ TU ZOSTANĘ…
4 lipca 2015 · by monika · in psy
Amor codziennie wypatruje Swojego człowieka. To w lewo to w prawo wpatrują się w alejke jego oczy….może dziś, może jutro??? A może nigdy. Smutny los kundelka….
Nie jest ani rasowy, ani młody ani charakterystyczny żeby stały po niego kolejki…..i niestety tylko niewiele osób wie jaki on naprawdę jest…
Wystroiłem się dziś i czekałem, znów czekałem, bo dziś w schronisku był dzień adopcyjny…. ale niestety, ten dzień skończył się jak każdy inny od 6 czerwca 2009 roku!!!
Owszem, przyszła Anka ze smakołykami i trochę się poprzytulać.
Mówiła, że ktoś o mnie pytał, ale okazało się, że mam 8 lat i jestem za stary, aby mnie dołączyć do swojej rodziny.
Zawsze jest jakieś „ale”. Siedzę tu od lat i obserwuje wszystko co się dzieje. Wiem dobrze, że jestem zwykłym psiakiem, który zbytnio nie zwraca uwagi osób szukających przyjaciela do przygarnięcia. To wszystko takie niesprawiedliwe.
Niektórzy trafiają tu na kilka dni i są odbierani przez właścicieli, niektórzy „Ci ładni i młodzi” wychodzą szybko z nowym państwem merdając wesoło ogonkiem….a ja???
JA na to wszystko patrzę, patrzę i owszem, cieszę się ich szczęściem….
Myślę sobie, dobrze, że idą, niech chociaż oni nie tracą życia jak ja.
Ja tu poczekam. Nigdzie się nie wybieram…nie mam dokąd iść, przecież nikt mnie nie chce. Poczekam… za tydzień znowu będzie….spacer…
5 lipca 2015 · by monika · in psy
Amor to aktywny psi senior, który już bardzo długo czeka na swój dom. Lata spędzone w schronisku z pewnością wpływają na jego stan emocjonalny. Czasem trzeba zasięgnąć porady behawioralnej, aby wiedzieć jak postępować z takim psim temperamentem.
Zobaczcie!!!! Zobaczcie jaki jestem jeszcze dziarski dziadek!!!! Jak przed Wami tańczę i skacze. Zrobię wszystko, aby wreszcie ktoś zabrał mnie do domu i pokochał….pokochał z całych sił….. BO… - ja jeszcze chce wiedzieć jak smakuje prawdziwe życie…. – co to kanapa i wyjazd do lasu….. – ja chcę mieć Ciebie na stałe - chce wiedzieć co to rodzina, Amor
Stalowe pręty i krata…tyle mam z tego świata!!!
Amor czeka nadal na swój TEN DZIEŃ!!!
Każdy dzień jest jego dniem straconym… Dniem, którego już nie odzyska. Kolejny dzień, miesiąc rok…
a Amor nadal wciśnięty gdzieś w kąt schroniskowego zapomnienia czeka na lepsze jutro.
Czy znajdzie się ktoś, kto odmieni jego los?
Kto mi mu to na co czeka już od lat?
Kto mu da świat bez betonu i krat, zapach trawy i ciepło domu?
Czy będzie musiał odejść w schronisku?
Wiem co myślisz…….. A tam…niech tam zdechnie…to tylko zwykłe psisko.
A zwykłe psisko ma marzenia….. Zwyczajne, proste…lecz czy do spełnienia..?
Kawałek serca i miejsca przy człowieku….Nic więcej…..ale czy doczekam???
6 lipca 2015 · by monika · in psy
Gry i zabawy to doskonały sposób nie tylko na to, by zwiększyć więź łączącą człowieka z psem, ale przede wszystkim na wyładowanie zalegającej w psie energii i zainteresowanie psa czymś innym niż przekopywanie ogródka.
Pies broi, bo się nudzi i jest zaniedbany intelektualnie. To prosta prawda, której wciąż wielu właścicieli/opiekunów nie chce przyjąć do wiadomości, jednocześnie doszukując się w swoich psach zaburzeń psychicznych.
7 lipca 2015 · by monika · in psy
-Słuchajcie, coś się dzieje. Do mojej klatki idzie Kaśka z jakąś blondyną. Eee, ale ona zainteresowana jest rudą Malmą. A już myślałem, że idą do mnie Ale ale, co jest, Malma w ogóle nie jest zainteresowana tą kobitką, ja natomiast baaardzo Zacząłem się wdzięczyć jak szczeniak. I wiecie co, pogłaskała mnie, podrapała za uszami… I chyba coś zaskoczyło. Wracały z Kaśką kilka razy. Poszły zobaczyć Hejkę (teraz już w domu), przez jakiś czas moją współlokatorkę Bonnie (879), Pepsi (351), Milę (984) i czarną Malmę (817)
I co, ciągle wracała, a ja ciągle wdzięczyłem się, a ona mnie znów za uszy tarmosiła. Słyszałem jak Kaśka powiedziała, że nie wszystkim tak daje sobie łepek drapać. Usłyszałem wtedy też, że to właśnie ona jest moim wirtualnym opiekunem, podpisała się jako Gabi, imieniem jej psa. Mówiła do Kaśki, że przez dwa lata śledziła moje losy, że widziała wydarzenie, jakie Anka ze mną zrobiła, ale mówiła też, że nie chce psa, że tylko suczkę.
Smutno mi się wtedy zrobiło, ale nie dawałem tego po sobie poznać. Wierzyłem, że to wracanie do mojej klatki czemuś służy, widziałem też, że zaczyna na mnie zwracać uwagę, już nie na rudą Malmę, tylko na MNIE.
Na koniec tego spotkania powiedziała, że ostateczną decyzję podejmie z mężem, i że za dwa tygodnie razem przyjadą do Łodzi i kogoś z nas wezmą. Mówiła wtedy też, że biorą z innego schronu równie zapomnianego przez ludzi psa, i że będzie to krucha drobna i nieco płocha sunia.
Chciałem wtedy krzyczeć…eee, z dziewczynami mam doświadczenie więc ja się do tego towarzystwa najlepiej nadaje…
Jeszcze raz mnie pogłaskała i wydaje mi się, że powiedziała…wrócę. Cóż, poczekam te dwa tygodnie, bo co innego mi pozostało, może przyjdzie, może przyjdzie właśnie po mnie…
Bo jak ona mnie stąd nie zabierze, to chyba już nikt…
8 lipca 2015 · by monika · in psy
Minęły dwa tygodnie, i co? Ona wróciła, dziś przyszła z mężem. Pamiętacie, dwa tygodnie temu była tu sama. Wtedy chodziły z Kaśką od klatki do klatki. Ona miała karteczkę, na której miała zapisane tylko niektóre suczki. Pamiętam jak była przy mojej klatce bo interesowała się dostojną Malmą. Ale Malmy już nie ma, przyszedł po nią Człowiek i zabrał do domu. Co przyniesie dzisiejszy dzień…wezmą czy nie wezmą, wezmą czy nie wezmą, wezmą czy nie wezmą…
Kochani, dobrze jest. Kaśka idzie z blondyną i jej mężem. Przyszli po mnie i idziemy na spacer na pobliską łąkę, po drodze spotykamy śliczną Dorę… Wreszcie, wreszcie…co ja słyszę…biorą mnie!!! Hurrraaa!!!! Jeszcze tylko podpiszą papierek, wezmą moją książeczkę zdrowia, strzelimy fotkę przed schronem i witaj świecie…a później tarzanie w trawie, bieganie za piłeczką, patykiem czy inną szyszką, może też popływamy…i mój kocyk, mój kawałek podłogi, mój DOM, a do tego będzie jeszcze przybrana siostrzyczka…
Długo to trwało, ale się doczekałem. Dzisiaj nadszedł mój upragniony i wymarzony dzień…dzień, którego nigdy nie zapomnę…21 czerwca 2015 roku.
To właśnie dzisiaj przyjechali po mnie Monika i Piotr.
Tak, to oni mnie chcą, to oni mnie zabierają zza krat.
Wszystkie psiaki i suczki słuchajcie, wychodzę, wreszcie wychodzę.
Nie martwcie się, po was Człowieki też przyjdą i was zabiorą, trzeba tylko w to mocno wierzyć. Trzymajcie się...